KIEDY ROZMAWIAM z dziewczynkami, często zadaję im pytanie, które słyszą od wielu dorosłych: „Kim chcesz zostać, kiedy dorośniesz?”. Cieszy mnie różnorodność odpowiedzi. Nauczycielką. Naukowcem. Kosmonautką. Weterynarzem. Malarką. Panią prezydent. Jednak niezależnie od tego, o jakiej przyszłości marzą, wiem, że prawdopodobnie bardzo chcą być ładne i szczupłe.

Dziewczynki zaczynają myśleć o idealnym wyglądzie w szokująco młodym wieku. 34% pięciolatek przynajmniej czasami świadomie ogranicza ilość spożywanego jedzenia. 28% twierdzi, że chce wyglądać jak panie w filmach i w telewizji. A przecież to pięciolatki, na tym etapie rozwoju powinny nabierać wprawy w posługiwaniu się łyżką i widelcem, w liczeniu do dziesięciu! Te dziewczynki dopiero się uczą, jak poruszać się w świecie, ale jednocześnie już przejmują się tym, jak wygląda ich ciało, i starają się, aby było go jak najmniej.

40% dziewczynek w wieku 5−9 lat twierdzi, że chciałoby wyglądać szczuplej2. 30% trzecioklasistek przyznaje, że bez przerwy martwi się, że będą grube. Nie przejmują się wagą ze względów zdrowotnych, ale przez świadomość, że w przypadku dziewczynek uroda jest ważna, a w naszej kulturze szczupła sylwetka stanowi jej istotny element.

Leigh*, urocza, bystra, ciekawa świata siedmiolatka przyszła do mojego biura razem z mamą, która zgodziła się udzielić mi wywiadu do książki. Dziewczynka także chciała się wypowiedzieć, więc najpierw porozmawiałam z nią. Jej mama była cały czas w pokoju, ale siedziała za córką, aby jak najmniej wpływać na odpowiedzi dziecka.

Krzesło, na którym siedziała Leigh, było dla niej za wysokie, więc podczas rozmowy mogła swobodnie machać nogami. Miała nieco sceptyczną minę, jakby nie mogła się zdecydować, czy pobyt w moim biurze będzie nudny, jak wizyta u lekarza, czy fajny, bo może pobawić się zabawkami leżącymi na stole. Tak czy inaczej, miło nam się gadało.

Leigh, czy wiesz, jak wygląda piękna kobieta? Potrafisz ją sobie wyobrazić? – spytałam. Dziewczynka zmrużyła oczy i pokiwała głową.

Ma długie, proste włosy i mocny makijaż. I wysokie obcasy. Jest szczupła. Ma szczupłe ręce i nogi. – Opis brzmiał, jakby Leigh odczytywała listę wymagań na castingu. Po okreś­ leniu pożądanej średnicy różnych części ciała kobiety ze swo‑ jej wyobraźni dziewczynka przerwała na chwilę. – Nie wiem, jakiej wielkości ma głowę – stwierdziła, marszcząc brwi w skupieniu.

Było to jednocześnie urocze i smutne. Urocze, bo Leigh tak skrupulatnie zastanawiała się nad wielkością głowy kobiety. Smutne, bo już była przekonana, że kobiece piękno da się określić za pomocą wymiarów.

Spytałam ją, czy uroda jest ważna.

Ładne dziewczynki dostają więcej pochwał i w ogóle – stwierdziła, niemal nie odrywając wzroku od miniaturowej kostki Rubika, którą się bawiła.

Wiele dziewczynek od najmłodszych lat jest obciążonych pragnieniem piękna. Ja w ich wieku byłam taka sama. Kiedy miałam pięć lat, dziadkowie zabrali mnie do ogrodu botanicznego Cypress Gardens na Florydzie. Było tam pełno nie tylko pięknych kwiatów, ale także młodych kobiet przebranych za południowe piękności, które przechadzały się z para‑ solkami w dłoniach, wystrojone w puszyste, falbaniaste suk‑ nie w pastelowych kolorach. Mam w albumie kilka zdjęć, na których, ubrana w szorty i T­shirt, pozuję obok nich, mrużąc oczy od słońca. Byłam wtedy za mała, żeby się zastanawiać, dlaczego zatrudniono kobiety tylko po to, żeby chodziły tam i z powrotem i ładnie wyglądały, ani dlaczego nie towarzyszyli im przystojniacy o południowej urodzie. Nie myślałam też, jak musiały się czuć, nosząc ciężkie krynoliny na upalnej Florydzie, chociaż sama spływałam potem. Nie zadawałam sobie również pytania, dlaczego wszystkie były białe i szczupłe.

Od czasu mojej wycieczki na Florydę wiele się zmieniło. Obsesja na punkcie urody trwa, ale wymagania wzrosły. Moja krewna zabrała niedawno swoją sześcioletnią córeczkę do Disneylandu. Kiedy zobaczyły Kopciuszka i Królewnę Śnieżkę, dziewczynka zaczęła narzekać, że to zwykłe panie w przebraniach, a nie prawdziwe księżniczki.

Poznałam, bo wyglądały słabo – stwierdziła kpiąco.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam tę anegdotkę, byłam zbita z tropu. Wzięłam określenie dosłownie i myślałam, że aktorki odtwarzające role księżniczek były chore, ale okazało się, że dla młodych ludzi słowo „słabe” jest równoznaczne z „brzydkie”.

Gdzie się tego nauczyłaś? – spytała mama dziewczynki.

Na YouTubie – wyjaśniła, wzruszając ramionami i szczerząc zęby.

Współczesne dziewczynki dorastają nie tylko ze świado‑ mością, że kobieta powinna być ładna, ale także, że wzorzec piękna jest bliski doskonałości. Nawet kobiety zatrudnione, aby udawać księżniczki, nie robią na nich wrażenia.

Na szczęście, choć siedmioletnia Leigh zna nieosiągalny kanon piękna dla księżniczek, jest całkiem zadowolona ze swojego wyglądu. Na chwilę oderwałam ją od magnetycznych klocków, którymi się bawiła, i zadałam pytanie:

A gdyby ktoś chciał wiedzieć, jak wygląda Leigh, to co byś mu powiedziała?

Dziewczynka marszczy nos, pomrukuje i odpowiada:

Ani bardzo wysoka, ani bardzo niska. Jestem średniego wzrostu jak na siedmiolatkę, mam kręcone rude włosy i zielone oczy, a dzisiaj jestem ubrana w granatową sukienkę i błękitne buty.

Zgadza się. A jak wygląda twoje ciało? – dopytywałam.

Leigh już się rozpędziła, więc odpowiedziała natychmiast:

Mam szczupłe ręce, mocno umięśnione nogi i normalny tułów.

Czy lubisz swoje ciało?

Dziewczynka pokiwała głową i udzieliła wspaniałej odpowiedzi:

Dużo biegam, skaczę i się wspinam. Poza tym pływam i dzięki temu moje nogi są w dobrej formie.

Jak myślisz, co jest ważniejsze – żeby twoje ciało potrafiło zrobić różne rzeczy czy żeby było ładne? – pytam. Leigh mówi bez wahania:

Żeby robiło różne rzeczy. – Zauważyłam, że mama Leigh, siedząca za jej plecami, uśmiechnęła się z ulgą. Pyta‑ łam dalej:

Myślisz, że zawsze będziesz tak uważać? Leigh milczała przez chwilę, a w końcu odparła:

Nie jestem pewna.

Mam nadzieję, że tak – powiedziałam.

Ja też – przyznała dziewczynka, ale zauważyłam, że spuściła wzrok i przestała machać nogami.

Zastanawiam się, co stanie się z Leigh, kiedy wejdzie w burzliwy okres dojrzewania. Bardzo smuci mnie myśl, że może przestać akceptować swój wygląd. Statystyki są nie‑ ubłagane. Około 90% młodych kobiet bez trudu wskazuje część ciała, która im się nie podoba. Około 50% wykazuje postawę, którą badacze nazywają negatywną oceną globalną swojego ciała4. Towarzyszące wielu nastolatkom poczucie, że nie są wystarczająco dobre, nierozerwalnie wiąże się z rozczarowaniem tym, co widzą, przeglądając się w lustrze.

Fragment książki „Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety”, Renee Engeln, Wydawnictwo W.A.B.

Żyjemy w świecie, w którym wmawia się kobietom, że ich największą wartością jest piękny wygląd. Wizerunek kreowany przez koncerny kosmetyczne, kliniki urody, puszczany jest w świat dzięki reklamom, programom rozrywkowym i  kolorowym magazynom. Nie powinno więc dziwić, jak wiele z nas cierpi z powodu atakującej nas z każdej strony obsesji piękna. Czujemy się w obowiązku by sprostać wymogom narzucanym nam przez kulturę popularną, którą same po części stworzyłyśmy. Dr Renee Engeln buntuje się przeciwko takiej postawie i przedstawia rozwiązania, które pomogą nakierować kobiety w każdym wieku na ścieżkę pozytywnej samooceny. Przecież wygląd to nie wszystko!

Dr Renee Engeln – wielokrotnie nagradzana profesor psychologii Uniwersytetu Northwestern. Jej teksty ukazywały się w wielu branżowych magazynach, często występuje w roli specjalistki w New York Time, The Chicago Tribune, Today.com, The Huffington Post. Mówczyni TEDx. Jej wystąpienie TEDx na Uniwersytecie Connecticut ma 75o ooo wyświetleń na YouTubie. Mieszka w Evanston w stanie Illinois.