Należałoby skuteczniej monitorować wszystkie przypadki mobbingu i zmienić przepis, który w tej chwili uniemożliwia zmianę miejsca odbywania szkolenia specjalizacyjnego na jego pierwszym roku – mówi w rozmowie z portalem pulsmedycyny.pl lek. Łukasz Reczek, nowy prezes Młodych Lekarzy Rodzinnych.

Na jakie trudności w realizacji szkolenia z medycyny rodzinnej napotykali rezydenci przed pandemią COVID-19?

W 2020 roku opublikowano – jako owoc pracy konsultant krajowej dr hab. n. med. Agnieszki Mastalerz-Migas – białą księgę „Kształcenie specjalizacyjne lekarzy rodzinnych w Polsce oczami młodych lekarzy rodzinnych”. Młodzi Lekarze Rodzinni w Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce brali udział w tych pracach i opracowali swoje rekomendacje do tego dokumentu. Publikacja powstała na podstawie badania ankietowego przeprowadzonego wśród 472 lekarzy pomiędzy czerwcem a sierpniem 2020 r. Dotyczyło oceny szkolenia specjalizacyjnego. Respondenci zostali zapytani m.in. o ocenę staży cząstkowych i kursów oraz całości szkolenia. Badanie było również okazją do wskazania przez nich najistotniejszych trudności, na jakie napotykają w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej.

Jak wynika z przeprowadzonej wówczas ankiety, aż jedna trzecia badanych napotkała na trudności w realizacji obowiązkowych i fakultatywnych staży oraz kursów, czego przyczyną było najprawdopodobniej obciążenie bieżącą pracą w podmiotach leczniczych przy jednoczesnych brakach kadrowych. Innym problemem z perspektywy rezydentów jest ograniczony wybór możliwych do odbycia staży fakultatywnych. Niestety, nie każda z certyfikowanych do tego jednostek zapewnia możliwość realizacji wszystkich staży fakultatywnych przewidzianych w programie specjalizacji. Młodzi medycy wskazywali też na bardzo krótki czas przeznaczony na kontakt z pacjentem w ramach wizyty. Ich zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby ustalenie minimalnego czasu przyjmowania pacjenta w POZ przez lekarza szkolącego się. Taka wizyta powinna, jak deklarowała większość w badaniu, trwać przynajmniej 20 minut.

W jaki sposób na realizację szkolenia wpłynęła pandemia? POZ został przez COVID-19 bardzo obciążony.

W warunkach pandemii na świadczeniodawców podstawowej opieki zdrowotnej spadło wiele obowiązków, jak choćby realizacja szczepień czy sprawowanie opieki nad pacjentami z COVID-19. Pamiętajmy bowiem, że przytłaczająca większość z nich nie trafia, na szczęście, do szpitala, jest diagnozowana i leczona przez lekarzy rodzinnych. Tymczasem dotychczasowych zadań nie ubyło, wprost przeciwnie – lekarze zwracają uwagę na lawinowy wręcz wzrost liczby udzielanych porad zdrowotnych. Zdecydowanie większa zgłaszalność nastąpiła, gdy lekarze rodzinni uzyskali uprawnienie do kierowania na testy w kierunku SARS-CoV-2 oraz prowadzenia chorych na COVID-19. Skutkowało to oczywiście skróceniem i tak niezbyt długiego czasu przeznaczonego na pojedynczą wizytę oraz znacznym obłożeniem pracą, z czym młodzi lekarze nie zetknęli się podczas studiów, a przynajmniej nie w takim natężeniu. W mojej ocenie było to, obok nierzadko trudnej komunikacji z pacjentami niechętnymi wobec testowania się na SARS-CoV-2 lub szczepień, największym wyzwaniem, z jakim musieli w warunkach pandemii zmierzyć się młodzi lekarze rodzinni.

W początkach pandemii realizacja wielu staży została zwyczajnie uniemożliwiona, co było największym utrudnieniem dla rezydentów już kończących szkolenie. Problem dotyczył zwłaszcza staży zewnętrznych, wiele szpitali ze względu na zwiększone zagrożenie epidemiczne zrezygnowało z przyjmowania rezydentów.

Czy widziałby pan konieczność modyfikacji programu szkolenia w zakresie staży obowiązkowych i fakultatywnych oraz kursów, aby w większym stopniu odpowiadało potrzebom realnej praktyki?

W mojej ocenie, popartej opinią środowiska młodych lekarzy, zdecydowanie warto byłoby, aby wiedza przekazywana nam podczas szkolenia miała bardziej praktyczny charakter i była osadzona w kontekście codziennej pracy w gabinecie. Staże obowiązkowe i fakultatywne powinni więc w większym stopniu prowadzić praktykujący lekarze rodzinni. Obecnie często prowadzą je specjaliści na co dzień pracujący w szpitalach. Przekazywana przez nich wiedza jest oczywiście rzetelna, ale nierzadko trudna do zastosowania w praktyce lekarza rodzinnego. W moim odczuciu w toku kształcenia specjalizacyjnego zbyt mały nacisk jest kładziony na profilaktykę i promocję zdrowia. W efekcie medycy nie potrafią przeprowadzić skutecznego postępowania behawioralnego w zakresie modyfikacji stylu życia i zmotywować pacjenta m.in. do przestrzegania lekarskich zaleceń.

Jakich zmian wymagałoby kształcenie podyplomowe, aby w większym stopniu przyciągało lekarzy do specjalizacji z medycyny rodzinnej?

Medycyna rodzinna nie należy do ścieżek kształcenia postrzeganych jako najbardziej prestiżowe. W innych krajach Europy, w przeciwieństwie do Polski, lekarz rodzinny ma znacznie silniejszą pozycję w systemie. W praktyce to on jest koordynatorem diagnostyki i leczenia pacjenta, ma szeroki dostęp do procedur diagnostycznych w ramach koszyka świadczeń gwarantowanych. Możliwości polskich lekarzy rodzinnych są w tym zakresie ograniczone, jesteśmy zmuszeni odsyłać chorych do lekarzy innych specjalności, choć nasza wiedza i umiejętności pozwalałby na ich prowadzenie.

Badania młodych lekarzy rodzinnych z 2020 roku pokazały, jak ważny dla wyboru specjalizacji jest kształt i sposób realizacji szkolenia. Pewne zmiany w systemie kształcenia, wzrost znaczenia lekarza rodzinnego na polu profilaktyki i promocji zdrowia oraz koordynacji opieki zdrowotnej – to droga do przyciągnięcia młodych do specjalizacji.

Młodzi Lekarze Rodzinni zwrócili uwagę na problem braku wystarczającego wsparcia młodych lekarzy przez kierowników specjalizacji i mobbing. Czy pana zdaniem oba te zjawiska są istotnie powszechne i w jaki sposób można byłoby im przeciwdziałać?

We wspomnianym już przeze mnie badaniu ankietowym na brak wystarczającego wsparcia ze strony kierowników specjalizacji wskazała jedna trzecia badanych. Widać więc, że jest to dla rezydentów spory problem. Jak go rozwiązać? Warto rozważyć finansowe premiowanie ośrodków prowadzących szkolenia oraz wzrost wynagrodzeń dla kierowników specjalizacji. Biorą na siebie dodatkowe obowiązki związane z nadzorem nad szkoleniem, w pełni zasługują więc na zadowalające wynagrodzenie.

Z pewnym zdziwieniem odnotowaliśmy również, że niemała część młodych lekarzy skarży się na mobbing. Niestety, żadna z organizacji środowiskowych nie monitoruje skali tego zjawiska, choć wielu rezydentów zwraca uwagę, że to problem. Jako Młodzi Lekarze Rodzinni stoimy na stanowisku, że przede wszystkim należałoby skuteczniej monitorować wszystkie przypadki mobbingu i zmienić przepis, który uniemożliwia w tej chwili zmianę miejsca odbywania szkolenia specjalizacyjnego na jego pierwszym roku. Rekomendujemy odejście od tego ograniczenia w szczególnych przypadkach. W ocenie środowiska należy większym nadzorem objąć jednostki, z których rezydenci się przenoszą – nie jest to bowiem takie proste, a więc lekarze zazwyczaj mają ku temu dobry powód.

Kwestia monitorowania i zwalczania mobbingu powinna również być jednym z kryteriów branych pod uwagę podczas akredytowania placówek realizujących szkolenie specjalizacyjne. W tym celu należałoby raz w roku zaproponować rezydentom wypełnienie nieobowiązkowej, anonimowej ankiety, w której mogliby zwrócić uwagę m.in. na jakość szkolenia, ale też na sytuacje noszące znamiona mobbingu w danym ośrodku.

Wielu ekspertów podkreśla, że POZ powinien funkcjonować w oparciu o sprawnie działający zespół specjalistów. Niestety, nadal nie udaje się tego ideału powszechnie zrealizować w praktyce. Czy pańskim zdaniem potrzebna jest tutaj również zmiana pokoleniowa?

Młodzi medycy często są bardziej pozytywnie nastawieniu do zmian i współpracy, choć nie chciałbym tu generalizować. Brak skutecznego współdziałania między medykami różnych specjalności i instytucjami ochrony zdrowia a np. systemu opieki społecznej widać szczególnie na przykładzie opieki nad pacjentami geriatrycznymi. Znaczna część problemów zdrowotnych tej grupy ma interdyscyplinarny charakter, jak choćby wielolekowość i ich rozwiązanie wymaga ścisłej współpracy lekarza, pielęgniarki i farmaceuty. Co więcej, w wielu krajach – np. w Wielkiej Brytanii – standardem pozostaje współdziałanie placówek opieki zdrowotnej i społecznej. W Polsce funkcjonowanie tych dwóch sektorów przenika się bardzo rzadko.

Ideę pracy w ramach zespołów interdyscyplinarnych warto w młodych medykach zakorzeniać już na studiach i podczas szkolenia interdyscyplinarnego, ale realna zmiana wymaga narzędzi systemowych. Dlatego tak ważne jest kontynuowanie budowy opieki koordynowanej na poziomie POZ. Pilotaż POZ Plus pokazał, jak dobrze sprawdza się wczesna identyfikacja pacjentów z czynnikami ryzyka chorób cywilizacyjnych, edukacja zdrowotna oraz kontrola nad chorymi przewlekle, opierająca się właśnie na zespołach terapeutycznych. Co więcej, dzięki pilotażowi lekarze rodzinni zyskali możliwość szerszej współpracy z innymi specjalistami oraz zlecania większej niż zazwyczaj liczby badań.

Należy tu jednak przypomnieć, że realizacja pilotażu POZ Plus była bardzo dobrze finansowana. Decydenci muszą zdawać sobie sprawę z tego, że opieka koordynowana nie należy do narzędzi tanich. Bez wskazania i zapewnienia źródeł finansowania nie uda się wyników pilotażu przekuć na rozwiązanie systemowe.

Emilia Grzela