Choć pocenie się jest zjawiskiem fizjologicznym i akceptujemy je w trakcie wzmożonego wysiłku fizycznego, to już w innych sytuacjach – zawodowych i prywatnych bywa krępujące. Są osoby cierpiące na nadpotliwość, dla których nadaktywność gruczołów potowych potrafi przysporzyć duży problem. O tym jak sobie z nią radzić, zwłaszcza, że nadchodzi sezon letni, w którym  większość z nas chciałaby na co dzień zachować świeżość i nie krępować się mokrymi plamami na ciele mówi dr Marek Wasiluk lekarz z warszawskiej kliniki L’experta.

Pocenie się to zupełnie naturalne i wbrew pozorom potrzebne zjawisko fizjologiczne, które ma chronić nasz organizm przed przegrzaniem. Gruczoły potowe rozmieszczone są na całym ciele i odpowiadają za mechanizm regulacji temperatury organizmu oraz usuwania z niego toksyn. Niestety nie możemy jednak kontrolować tego mechanizmu. Zdarzają się przypadki, że gruczoły wydzielają więcej potu, niż powinny. Mówimy wtedy o nadpotliwości. Wówczas problem pocenia występuje nawet jeśli dba się o higienę, używa antyperspirantów, dezodorantów i blokerów.

– Nadpotliwość występuje, gdy mamy zbyt wiele gruczołów wytwarzających zbyt dużo potu. Przypadłość może przybierać różne stopnie nasilenia, choć osobiście twierdzę, że nie ma ostrej granicy między zwykłym a chorobliwym poceniem. To dlatego, że dla każdego z nas uciążliwy będzie inny poziom pocenia się. Najlepszym wyznacznikiem powinno być to, jak duży dyskomfort powoduje pocenie się w naszym codziennym funkcjonowaniu. Choć oczywiście są sytuacje bezsporne, jak permanentnie mokre ręce. Najcięższy przypadek, z którym miałem do czynienia przejawiał się tym, że pacjentowi z rąk aż kapało, a wytarcie ich do sucha pomagało mniej więcej na dwie minuty – opisuje dr Marek Wasiluk lekarz medycyny estetycznej z warszawskiej kliniki L’experta.

To bardzo kłopotliwa przypadłość, głównie z powodów estetycznych. Utrudnia są również kontakty interpersonalne. Człowiek, który się poci, po prostu unika innych, wstydzi się ich. Choć choroba wynika najczęściej z podłoża emocjonalnego, to jej przyczyną mogą być również choroby ogólnoustrojowe takie jak choroba nerek, cukrzyca czy nadczynność tarczycy. Miejsca, w których z reguły pocimy się najbardziej, to: pachy, stopy, dłonie i czoło. To ostatnie jest najmniej uciążliwe. Pocenia stóp z kolei nie widać, jednak może ono sprzyjać rozwojowi grzybic. Mężczyznom zdecydowanie najbardziej przeszkadzają wilgotne ręce, które praktycznie uniemożliwiają swobodne funkcjonowanie w sytuacjach biznesowych i towarzyskich. Kobiety największy dyskomfort odczuwają z powodu nadpotliwości pach. Nie dziwi więc, że większość z nas robi wszystko, żeby temu zapobiec. Niestety, zdarzają się  takie sytuacje, w których trudno jest wygrać z gruczołami potowymi. Niestety, w przypadku nadpotliwości, dopóki nie zaczniesz leczenia, walka z potem będzie po prostu bezskuteczna. Najgorzej będzie w  upalne dni, podczas intensywnego wysiłku fizycznego i podczas stresujących sytuacji. Organizm będzie radził sobie z przegrzaniem, schładzając się za pomocą wydzielania potu. Niestety, ciężko to powstrzymać.

Czy można z tym wygrać?

Jak tłumaczy specjalista, aby pozbyć się problemu pocenia, trzeba nakłonić gruczoły potowe do zahamowania wydzielania potu. – Zazwyczaj stosuje się w tym celu różnego rodzaju antyperspiranty hamujące wydzielanie potu poprzez zatkanie ujścia gruczołów. Docelowo nie rozwiązują więc problemu, mogą sprawdzić się jedynie przy niewielkim stopniu pocenia. W aptekach dostępne są również specjalistyczne środki do miejscowego wcierania działające mocniej, niż kosmetyki dostępne w drogeriach. Niestety, one również są tylko doraźnym rozwiązaniem. Działają powierzchniowo, przez co nie uszkadzają gruczołów potowych stanowiących źródło uciążliwego problemu. Poza tym tego typu preparaty możemy zastosować jedynie na wybrane części ciała, takie jak np. pachy. Tymczasem, jak pisałem już wcześniej, nadpotliwość bardzo często dotyczy również dłoni lub stóp – mówi dr Marek Wasiluk.

Istnieje również rozwiązanie w postaci leków doustnych. Hamują one wydzielanie potu równomiernie na całym ciele, jednak zawsze podkreślam, że z tego typu metodami należy być ostrożnym. Leki na nadpotliwość obciążają bowiem organizm i mogą wywoływać skutki uboczne. Ponadto trzeba brać je stale i regularnie, inaczej po ich odstawieniu problem powraca. Dobrym rozwiązaniem jest tutaj medycyna estetyczna, która oferuje lepsze, bo bardziej trwałe i mniej szkodliwe metody niwelowania nadpotliwości.

Toksyna botulinowa

Najpopularniejszą metodą medycyny estetycznej na nadpotliwość od zawsze była mezoterapą toksyną botulinową. Podając toksynę botulinową, paraliżujemy gruczoły potowe, przez co zostają one zablokowane. Wstrzykuje się ją w skórę w małych dawkach, co 1–1,5 cm, zużywając do tego dużo preparatu. – Niestety, metoda choć bardzo skuteczna, bo dająca praktycznie natychmiastowy efekt, jest nietrwała. Działa ona przez około cztery-pięć miesięcy. Podawanie botoksu trzeba więc powtarzać regularnie. Dodatkowo jest dość nieprzyjemna, bo podczas zabiegu trzeba wykonać kilkadziesiąt zastrzyków na jedną część ciała, np. dłoń lub pachę – wyjaśnia specjalista kliniki L’experta.

Pożądane uszkodzenie

Czasowe zahamowanie działania gruczołów potowych to nie wszystko, jeśli chodzi o skuteczne leczenie nadpotliwości. Można je bowiem po prostu uszkodzić, robiąc to na dwa sposoby. Albo przerywając sterowanie nimi, poprzez chirurgiczne przecięcie włókien nerwowych dochodzących do gruczołów, albo uszkadzając bezpośrednio same gruczoły. – Pierwszy sposób jest skuteczny, ale niestety, również bardzo inwazyjny. Drugi wiąże się z większym bezpieczeństwem i komfortem dla pacjenta, jednak ponownie wszystko będzie zależało od tego, jaką metodą zadziałamy na gruczoły potowe. Polecam szczególnie frakcyjną radiodrekwencję mikoigłową, która jest najmniej inwazyjna, a jednocześnie jej działanie jest najbardziej optymalne. Metoda nie tylko trwale usuwa nadpotlwoliwość, ale przede wszystkim doprowadza do normalnego poziomu ilość wydzielanego potu. Taka „normalność” jest dobrym zjawiskiem, w przeciwieństwie do całkowitego uszkodzenia gruczołów. Organizm działa nieprzewidywalnie i po całkowitym uszkodzeniu gruczołów w jednym miejscu na ciele, nadpotliowość często przenosi się na inne. Natomiast jeżeli gruczoły będą mogły nadal działać, tylko słabiej, to wydzielanie potu wyrównuje się i uspokaja – tłumaczy dr Marek Wasiluk.

Zabieg frakcyjną radiofrekwencją mikroigłową polega na nakłuciu skóry głowicą z igiełkami, które są następnie mocno nagrzewane. Prowadzi to do wypalenia gruczołów. Metoda działa głęboko, ale i punktowo, dzięki czemu pomiędzy fragmentami poparzonej tkanki pozostają miejsca nietknięte. Część gruczołów jest usuwana całkowicie, a reszta jedynie osłabiona. W efekcie od razu po zabiegu następuje całkowite usunięcie nadpotliwości, a po kilku miesiącach powraca ono już w ustabilizowanej formie.

—-

Informacje o ekspercie:

Dr Marek Wasiluk ‒ specjalista medycyny estetycznej. Prekursor wielu metod leczenia. Jako pierwszy i jedyny Polak, ukończył studia MSC in Aesthetic Medicine (studia magisterskie, Medycyna Estetyczna) w szkole Barts and The London School of Medicine and Dentistry na prestiżowym uniwersytecie Queen Mary Universal of London. Otrzymał lokatę z wyróżnieniem. Właściciel warszawskiej kliniki L’experta www.lexperta.pl Autor eksperckiego bloga  www.marekwasiluk.pl i książki pt. „Medycyna estetyczna bez tajemnic”.