Lęk przed odrzuceniem. Towarzyszy ci od dawna, właściwie – odkąd pamiętasz bałaś się tego, co pomyślą o tobie inni. Czy jesteś wystarczająco dobra, inteligentna, ładna, by się z tobą przyjaźnić? Czy masz wystarczające kompetencje, by poradzić sobie w nowej pracy? Czy jesteś warta miłości partnera, który wydaje ci się… o wiele lepszy? Poczucie, że jesteśmy nie wystarczająco dobrzy, zbyt byle-jacy, że nie ma w nas nic wyjątkowego wpływa na nasze relacje z innymi i na to, jak postrzegamy swoją rolę w związkach. Nie ma dobrej miłości bez miłości i szacunku do siebie samej.

Pamiętasz tę małą, cichą dziewczynkę, która wstydziła się podnieść rękę w przedszkolu, choć lepiej niż inne dzieci znała odpowiedzi na pytania swoich nauczycielek? A pamiętasz, jak w szkole podstawowej wolałaś milczeć niż popełnić błąd, odpowiadając na pytania twojego taty? Słowa, które od niego słyszałaś, tylko utwierdzały cię w przekonaniu, że jesteś niezdolna, że nic nie rozumiesz z tych ułamków, a przecież, kiedy liczyłaś sobie po cichutku, w głowie, wynik był dobry…

Mama. Ona jedna cię przejrzała. Wiedziała, że jesteś mądra, że umiesz. Powtarzała ci: dasz radę Myszko, jesteś dzielna. Ale przecież, sama nie radziła sobie najlepiej. Zawsze krytykowana przez swojego męża i twoją babcię, wycofana, cicha. Zrezygnowała z pracy, żeby twój ojciec mógł robić karierę w tej wielkiej firmie. Z pokorą znosiła komentarze o tym, jak potrafi nawet najprostszą zupę zepsuć. O tym, jak zle was wychowuje – ciebie i twoją siostrę. Zamykała się w sobie coraz bardziej, ale wiesz, że kochała cię nad wszystko. Tylko, co z tego?…

Potem zaczęłaś dorastać. Nie zapomnisz tego okropnego uczucia odstawania, inności, ale takiej negatywnej, smutnej. Wszystkie twoje koleżanki wydawały ci się śliczne, wspaniałe, interesujące. Ale o sobie nie pomyślałaś tak ani razu. Pająkowate nogi, buzia usiana wypryskami. Kto chciałby się z tobą przyjaźnić? Już wtedy oceniałaś się – i to bardzo surowo – przez pryzmat swojego wyglądu. W liceum poświęciłaś się nauce, chciałaś po prostu przetrwać ten okres i jak najszybciej być dorosła. Nie zauważyłaś nawet, że wyrosłaś na mądrą, piękną i wspaniałą kobietę.

Poszłaś na studia i zaczęłaś mieć znajomych. Nadal dziwiło cię, że ktoś cię lubi, że kogoś ciekawi twoje zdanie. Ale stałaś się bardziej pewna siebie, odżyłaś. Tylko nie w miłości.

Twój pierwszy związek był pomyłką. Spotykałaś się z kolegą z roku, który świetnie bawił się twoim kosztem. Upokarzał cię publicznie, mówił, że jesteś zbyt powolna, zbyt nudna. Wiele razy poświęcałaś się dla tej relacji, a potem wstydziłaś się samej siebie. Ale tak bardzo chciałaś, by cię kochał…

Przyjaciółka powiedziała ci, że on cię nie szanuje, że nie możesz pozwalać na to, by tak do ciebie mówił. Tylko, że ty przecież nie znałaś języka dobrej miłości… Wydawało ci się, że tak już musi być. Że rzucane niby żartem zdania o zbyt grubych łydkach, o niezdarnych ruchach, o mało inteligentnych opiniach są normą.

Zostawił cię, sama nie miałabyś odwagi, żeby odejść. Po nim były jeszcze dwa, podobne związki. Ostatni skończył się zdradą. Nie, nie jedną. Zaciskałaś w zęby i byłaś gotowa to przetrzymać. Przecież na odchodnym powiedział ci: wiesz, nawet ty nie powinnaś wybaczać wszystkiego.

Potem poznałaś jego. Był wspaniały, zbyt wspaniały dla ciebie. Tak właśnie myślałaś. Bo wydawało ci się, że to niemożliwe, żeby ktoś mógł pokochać cię taką zwyczajną. Nie słuchałaś, kiedy mówił, że jesteś piękna z tymi jasnymi piegami. I że to, co mówisz jest rozwijające, pasjonujące. Że sposób, w jaki opowiadasz o swojej pracy i wycieczkach górskich sprawia, że chce się żyć. Latałaś nad ziemią. Ale tylko przez chwilę. Uciekłaś, nie dając szans waszemu związkowi. Nie dałaś o siebie zawalczyć.

Dziś masz trzydzieści jeden lat, jesteś sama. Ale grono dobrych, życzliwych osób, które cię otacza codziennie sprawia, że nie jesteś samotna. Oddychasz, jesteś. Coraz bardziej świadoma tego kim się stajesz.

Najpierw naucz się kochać siebie, potem zakochaj się w innych. Masz na to całe życie. Jeśli widzisz w tym smutnym lustrze swoje odbicie, pora na przebudzenie.