Otwieram oczy. Światło dnia bezlitośnie przedziera się przez prześwit w zasłonach. To kot-obserwator przysiadł na parapecie chłonąc kolory i zapachy wiosny. Zazdroszczę mu tej uważności. Zazdroszczę umiejętności wyciszania się, uspokajania się. Zazdroszczę mu głębokiego snu i tego, że kiedy chce być sam, wskakuje na najwyższą półkę. Ja dopiero uczę się tego, że życie składa się z milionów chwil, z których dosłownie każdą należy się cieszyć. Uczę się również akceptować samotność, moje sam na sam ze sobą. To klucz do szczęścia, które muszę sobie sama zbudować.

Pewnie każdemu z nas zdarzyło się żyć w związku, być stale obok, ale nigdy tak naprawdę razem. To dołujące, że kiedy mimo tego, że budzisz się i zasypiasz z kimś kogo kochasz, odczuwasz potworne osamotnienie. Dlaczego nie stawiamy sobie pytań o zasadność takiej relacji? Przecież jej jakość ma znaczący wpływ na nasze życie, samopoczucie, motywację… Tak bardzo chcemy być z drugim człowiekiem, że przymykamy oko na to, co najważniejsze: związek nie jest sam w sobie celem, celem jest autentyczne porozumienie, prawdziwa bliskość z partnerem i świadomość, że możemy na siebie nawzajem liczyć.

Tymczasem samotność, w rozumieniu: brak związku, przeraża nas tak bardzo, że gdy jedna miłość się kończy, natychmiast szukamy następnej. Nie dajemy sobie czasu na oddech, na ciszę, która pozwoli wsłuchać się w siebie, w swoje potrzeby i pragnienia. Na zrozumienie, dlaczego nie jesteśmy szczęśliwe. A przecież to właśnie w samotności odnajdujemy:

  • swoją wewnętrzną dziewczynkę – nieodłączną towarzyszkę naszego życia, która jest intuicją i hamulcem bezpieczeństwa, kiedy próbuje nas przestrzec przed pewnymi osobami, sytuacjami, decyzjami
  • samoświadomość – wiedzę o tym, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwe, spokojne, a co nas przeraża i krzywdzi, co umiemy najlepiej i z czym czujemy się komfortowo, a nad czym powinnyśmy popracować
  • wiarę we własne siły – przeświadczenie o tym, że nasza historia i nabyte doświadczenia stanowią naszą wewnętrzną moc, którą także możemy dzielić się z innymi.
  • przebudzenie – moment, w którym wyrazniej widzimy pewne rzeczy i sytuacje, z większą łatwością rozpoznajemy swoje i cudze uczucia oraz emocje
  • oczyszczenie – możliwość odrzucenia tego, co nam szkodzi, podjęcie decyzji o wprowadzeniu do swojego życia nowej jakości.

Bywając sama, nie czuję się samotna. Mam przeświadczenie, że stanowię cząstkę większej całości, pewnego organizmu. Tworzą go ludzie, których spotykam każdego dnia na swojej drodze. To mogą być znajomi, którzy wysyłają wiadomość albo nieznana dotąd pani w sklepie, która uśmiechnie się z życzliwością i podpowiada, których owoce są słodsze.

Nie czuję się samotna, ale tak, zdarza mi się tęsknić za konkretnymi osobami, za rozmowami, bliskością w określonych momentach. Lubię ludzi. Rozumiem jednak, że żadna relacja nie uszczęśliwi mnie, jeśli nie będę potrafiła być szczęśliwa sama ze sobą. Kochać siebie na tyle, by czerpać to, co najlepsze ze swojej samotności – oto najważniejsza umiejętność.

Kot zwija się w kłębek na moim łóżku. Bierze z naszej relacji dokładnie tyle, ile potrzebuje i daje tyle, ile uważa za stosowne. Zdrowy egoizm i miłość własną ma wbudowane w swoje kocie ja i nie przeszkadza to mu to być wspaniałym kompanem, kochającym i kochanym. Bądźmy jak kot, nie bójmy się być same.