Ile razy usłyszałaś w swoim życiu pytanie o to, czy kogoś masz, czy jesteś w związku, od zupełnie obcych osób? Zdarzyło się to, prawda? Ludziom wydaje się, że mają prawo wchodzić w sprawy tak osobiste z butami, bezpardonowo. Tak, jakby pytali cię o imię. A teraz pomyśl, czy kiedykolwiek zapytano cię w taki sposób o to, jakie są twoje plany zawodowe, marzenia, ambicje. Czy padło pytanie o to, jak wiele robisz dla siebie, a ile dla innych?

Zbyt wiele z nas definiuje siebie i poczucie sukcesu poprzez relację, czy obecność partnera. Mamy głęboko zakorzenione przekonanie, że w pojedynkę nie poradzimy sobie z życiowymi problemami. Że, żeby być szczęśliwą, trzeba być w związku. Nawet jeśli jego jakość jest wątpliwa…

Od małego nie uczy się nas, kobiet, pewnej kluczowej rzeczy: najważniejsza relacja to ta, którą mamy ze samą sobą. Jesteś silna, kiedy nie potrzebujesz związku, by przywrócić swoje życie na właściwe tory. Kiedy przyjmujesz na siebie świadomość, że to na tobie spoczywa odpowiedzialność za własne szczęście, realizowanie marzeń, za decyzje, które wprowadzają zmiany i za to, jakimi ludźmi się otaczasz. Jesteś silna, kiedy potrafisz sięgnąć po pomoc, ale też umiejętnie z niej korzystasz. Kiedy kochając, potrafisz nie tylko dawać, ale i brać. Jesteś silna, gdy potrafisz rozpoznać, jakie relacje są dla ciebie szkodliwe. Jesteś silna, kiedy kochasz, ale rozumiesz, że czasem trzeba odejść. Jesteś silna, kiedy w samotności widzisz szansę na spędzenie czasu z samą sobą, na odnalezienie siebie na nowo. Na ważne chwile.

Zdarzyło ci się zakończyć jeden związek i prawie natychmiast wskoczyć w kolejny? Tłumaczyłaś to sobie wtedy: nie umiem być sama. Twoją motywacją nie była szczera fascynacja drugim człowiekiem i chęć budowania czegoś wartościowego i trwałego. Nie. Ty bałaś się zostać sama. Może również obawiałaś się, że jako singielka będziesz postrzegana inaczej przez ludzi, na których opinii ci zależy? Naprawdę myślisz, że zamiast cudownej gamy cech, które posiadasz, bliskie ci osoby postrzegają cię jedynie przez pryzmat twojej sytuacji uczuciowej? Oczywiście, że tak nie jest. Problemem jest tutaj twoje podejście – twoje lęki i obawy. Twoja niepewność i niestałość w miłości do siebie samej.

Czujesz to gdzieś w głębi, masz takie przeświadczenie: muszę coś ze sobą zrobić, muszę być lepsza, wspanialsza, bardziej czuła i wyrozumiała. Bądź taka właśnie, ale dla siebie. To z tej relacji czerpiemy siłę, która pozwala nam mądrze żyć i mądrze kochać. A czasem, odejść.

10 zasad miłości własnej

  1. Naucz się wybaczać sobie swoje błędy tak, jakbyś wybaczała je ukochanej osobie
  2. Nie mierz siebie miarą innych osób, zwłaszcza tych, które nic o tobie nie wiedzą
  3. Nie wszyscy muszą cię lubić, ale zasługujesz na szacunek
  4. Jeśli chcesz poświęcać się dla innych, zawsze wyznacz sobie rozsądne granice
  5. Dbaj o siebie – tak, jak dbasz o tych, których kochasz
  6. Za to, jakie decyzje w życiu podejmujesz, by być szczęśliwą, odpowiadasz przed własnym sumieniem i nikim innym
  7. Jeśli nie czujesz się komfortowo sama ze sobą, nie szukaj ukojenia w towarzystwie innych, najpierw postaraj się polubić siebie
  8. Kluczem do zdrowych, a nie toksycznych relacji z innymi jest umiejętność stawiania granic oraz dbanie o swoją przestrzeń
  9. Przeszłość jest zamkniętą kartą, nie żałuj tego, co się wydarzyło, nie obwiniaj się, ale ucz się z tych doświadczeń
  10. Puść wolno to, co ci szkodzi, to co nie pasuje już do twojego życia i to, co sprawia, że nie możesz ruszyć do przodu