Płyta gazowa – szklana czy emaliowana?
Madams
Stres, niepewność, ale i nowoczesny styl życia sprzyjają napięciowemu jedzeniu. O tym, jak sobie z nim radzić na co dzień opowiada psychodietetyk, Beata Kowalska, specjalista portalu Avigon.pl do videokonsultacji on-line.
Idealną sytuacją byłoby jedzenie powodowane wyłącznie głodem fizjologicznym. Głód fizjologiczny regulowany jest przez układ głodu i sytości. To nieodłączne mechanizmy ludzkiego organizmu, które mówią kiedy, ile i czego zjeść. To takie pierwotne instynkty, które odpowiadały za nasze przeżycie. Jednakże wraz z rozwojem, zwiększeniem tempa życia i wysoką chemizacją środowiska i żywności, wiele naturalnych dobrze działających mechanizmów zostało zakłóconych. W pędzie dnia codziennego coraz mniej potrafimy słuchać naszego organizmu, działamy niejako z automatu, z przekonań, umysł rządzi naszymi decyzjami. Odczuwanie potrzeb organizmu i ich umiejętne zaspokajanie zostało zastąpione zupełnie nowym, modnym postrzeganiem roli jedzenia w życiu człowieka. Jemy z wielu innych powodów dodatkowo, poza zaspokojeniem potrzeby czysto fizjologicznej.
Napięcie wytwarza się w ludzkim organizmie na skutek braku możliwości adaptacyjnych/ przystosowawczych organizmu do wymagań zewnętrznych. Tempo życia w obecnym świecie daleko odbiega od naturalnej dynamiki życia przyrody, której nieodzowną częścią jest człowiek. Fizjologia ludzka działa idealnie pracując w zgodzie z biorytmem. Każde odstępstwo od naturalnego biegu rzeczy nie może zostać bez konsekwencji, w tym przypadku dla zdrowia ludzkiego. Napięcie wytworzone w organizmie na skutek „nienadążania” za światem, wymogami, oczekiwaniami etc., tworzy dysonans energetyczny w naszym ciele, co odczuwalne jest jako wyjątkowy dyskomfort. Wyobraźmy sobie taką analogię, że do auta z plastikową karoserią został zamontowany wysokiej klasy i wysokiej mocy silnik. Nietrudno sobie wyobrazić, że te dwa elementy składowe nie mają szans na równą i przyjemną eksploatację podczas jazdy. Człowiek mimo wielu mechanizmów regulacyjnych i adaptacyjnych posiada określoną tolerancję na bodźce. I, mimo że próbuje na co dzień minimalizować wewnętrzne napięcie, chociażby jedzeniem, to i tak nie rozwiązuje to problemu. Jedzenie jako forma energii spełnia jakby zastępcze dołożenie mocy do organizmu, który nie działa tak szybko, jak stresor/bodziec. I choć pomaga na chwilę, przynosi niekorzystne w czasie reperkusje.
Po pierwsze zrozumieć skąd bierze się napięcie w ciele. Po drugie odpowiedzialnie kierować własnym życiem i sprawami w zgodzie w możliwościami organizmu, a nie jak stanowią wymogi zewnętrzne. W przeciwnym razie sami nieświadomie przyczyniamy się do stopniowej autodestrukcji. Nietrudno znaleźć człowieka, który potwierdzi, iż wiele chorób nabył ze stresu. Z perspektywy czasu dochodzimy do refleksji, że wielu rzeczy nie potrzebowaliśmy, ale goniliśmy za nimi. Namawiam do ufania swojemu organizmowi, tam jest moc informacji czego dany człowiek w życiu potrzebuje. Fenomenem jest ludzki organizm, który ma swoje tolerancje na określone pokarmy, sytuacje, relacje, pogodę, klimat, miejsce bytowania, bodźce z zewnątrz etc. To nasze naturalne granice tego, co jest dla nas dobre, a co nie. Jednakże odpowiedzialność za respektowanie naszych naturalnych granic leży po stronie człowieka, który wprawdzie obdarzony wolną wolą, w przewadze pozostaje niestety zewnątrz-sterowny.
To takie minimum dla zachowania równowagi układu nerwowego.
Więcej informacji: www.avigon.pl
Ostatnie komentarze