Dzień Mamy to święto czekoladek, cukierkowych laurek i łez wzruszenia. Jeden dzień w roku, kiedy wkłada się nam korony na głowy i dziękuje za miłość, ciepło i nieprzespane noce… Ale macierzyństwo nie jest aż tak proste. Nie można się z niego wypisać po osiemnastu latach, nie można go wyłączyć, gdy jest trudno, smutno i samotnie. Macierzyństwo jest odpowiedzialnością i lękiem, dumą i nadzieją. Myślami jestem dziś z tymi z nas, które potrzebują realnej pomocy: fizycznej, materialnej, psychologicznej.

Myślę o matkach niepełnosprawnych dzieci, pozostawionych na łasce i niełasce różnych instytucji. Te kobiety, bywa że opuszczone przez partnerów, dla których choroba dziecka okazała się zbyt dużym wyzwaniem, są dla mnie heroskami. Każdego dnia walczą o godne życie, o zdrowie, o małą chwilę tryumfu nad losem.

Myślę o samotnych matkach, o trudzie wychowywania człowieka w pojedynkę. O lęku przed tym, że zabraknie mu miłości, obecności ojca i zaważy to znacząco na jego dorosłym życiu.

Myślę o matkach, które wcale nie chciały zostać matkami. O ich dramacie i o dramacie ich córek i synów. O tym, że czasem przebywają długą drogę zanim nauczą się kochać swoje dzieci, a czasem… nie docierają do tego punktu wcale. O potępieniu, które je spotyka i o krzywdzącym przeświadczeniu, że każda kobieta powinna doświadczyć macierzyństwa.

Myślę o matkach, które straciły swoje dzieci. Nie umiem wyobrazić sobie ich bólu. Nie wiem, skąd czerpią codzienną odwagę, by podnieść się z takiej straty. Podziwiam je również wtedy, gdy na macierzyństwo decydują się kolejny raz.

Myślę o matkach, które uciekły z toksycznych, przemocowych związków, by ratować siebie i swoje dzieci. I o tych, które w kole przemocy nadal tkwią, patrząc bezradnie na cierpienie tych, których wydały na świat.

Myślę o matkach dorosłych dzieci, które mają poważne życiowe problemy, uzależnienia, upadki. Te kobiety zajmują w moim sercu szczególne miejsce. Wiem, jak bardzo im ciężko, jak próbują pomóc – swojemu dziecku i sobie samej. Bo matką jest się przecież już zawsze…

Myślę o matkach, które rezygnują z kariery zawodowej, bo taki jest ich wybór, a mówi się o nich, że nie mają ambicji.

Myślę o tych, które wybierają dzielenie pracy między dom a obowiązki zawodowe i każdego dnia mierzą się z poczuciem winy, bo słyszą, że nie spędzają ze swoimi dziećmi wystarczająco dużo czasu.

Myślę o tych matkach, które są ciężko chore i odczuwają lęk przed śmiercią nie ze względu na siebie, ale dlatego, że martwią się o przyszłość swoich dzieci. Widzę, jak bardzo walczą, żeby z nimi zostać.

Macierzyństwo nie jest cudownym zaklęciem, które sprawia, że wszystko w życiu odzyskuje należne miejsce. Jest ciężką pracą. Myślę o kobietach, które boją się zostać matkami, bo nie czują się w naszym kraju bezpieczne, ważne. Bo nie daje się im ani wyboru ani możliwości, ani realnego wsparcia.