Nikt nie jest samotną wyspą. O tym, dlaczego dziś tak bardzo potrzebujemy drugiego człowieka
Minął już rok i dwa miesiące, odkąd światem zawładnął lęk przed wirusem. Jest maj, natura nieśmiało budzi się do życia. Ostrożnie marzymy o tej dawnej wolności, którą zabrała nam pandemia. O wolności podróżowania, planowania. O stabilizacji – i tej emocjonalnej i materialnej. Zmierzyliśmy się z wielką siłą, wobec której jesteśmy bezradni. My, specjaliści od wszystkiego nagle przestaliśmy kontrolować rzeczywistość. I co z tego wynikło?
Przede wszystkim, okazało się, że żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Nasze dzieci, które spędziły długie miesiące przed ekranem komputera, często bez możliwości bezpośredniego kontaktu ze szkolnymi przyjaciółmi, utraciły zdolność wchodzenia w interakcję z innymi. Izolacja stała się dla nich nowym stylem życia, za którym niebezpiecznie chowają wszystkie swoje lęki i problemy. Nie rozwiązują konfliktów z rówieśnikami, nie chcą rozmawiać o tym, co je przeraża i boli. Dojrzewanie jest dla nich szczególnie trudne. Silniej odczuwają samotność, bezradność, złość. I jeszcze rzadziej wpuszczają nas do świata swoich emocji. Tymczasem, nikt tak jak drugi człowiek nie jest im teraz bardziej potrzebny. Ta bliskość i życzliwość, a nawet sama obecność rodzica, który jest ZAWSZE, łagodzą ból, leczą nastoletnie rany na duszy.
Niektóre związki się rozpadły. W wielu przypadkach okazało się, że od dawna żyjemy z kimś, z kim nie potrafimy przetrwać przez dłuższy czas, sam na sam. Jak bardzo ważne jest, by w chwilach kryzysu i próby mieć tuż obok odpowiedniego człowieka, a nie kogoś, na kogo z czasem coraz trudniej nam patrzeć… W relacjach przemocowych pozycja oprawcy umocniła się. Gdzie szukać pomocy, gdy pandemia ograniczyła nam mocno kontakty z bliskimi? Jak samemu poradzić sobie z narastającą frustracją i bezsilnością wobec poniżającego, krzywdzącego zachowania partnera? Sieć przyjaźni, silnej więzi z innymi, która do tej pory była kołem ratunkowym, nie jest już dostępna na wyciągnięcie ręki. Bardziej niż zwykle czujemy jej brak.
Polecane artykuły
Co tak naprawdę, według terapeuty, oznacza: mamy kryzys małżeński?
Hanna Szczygieł Madams https://www.madams.pl/wp-content/uploads/2023/02/cropped-MADAMS-LOGOTYP1920-scaled-1.jpg 1400 336 https://www.madams.pl/wp-content/uploads/2021/06/5631416693_57eb672761_k-1-1024x686.jpg 800 536Siedem rzeczy, które powinnaś powiedzieć swojemu wewnętrznemu dziecku
MADAMS Madams https://www.madams.pl/wp-content/uploads/2023/02/cropped-MADAMS-LOGOTYP1920-scaled-1.jpg 1400 336 https://www.madams.pl/wp-content/uploads/2021/06/pexels-quang-anh-ha-nguyen-884977-1024x683.jpg 800 534Siedem rzeczy, które możesz puścić wolno, a świat się nie zawali
MADAMS Madams https://www.madams.pl/wp-content/uploads/2023/02/cropped-MADAMS-LOGOTYP1920-scaled-1.jpg 1400 336 https://www.madams.pl/wp-content/uploads/2021/05/pexels-gelatin-6357184-scaled-e1621371933148-1024x803.jpg 800 627Dobre związki umocniły się. Staliśmy się na nowo czuli wobec samych siebie i uważni na nasze potrzeby. Odkryliśmy tysiąc i jeden sposób, by się ze sobą nie nudzić, ale uczyć się siebie, odkrywać, by lubić spędzać ze sobą czas… Nowe hobby, ulubione seriale na Netflixie, planszówki i głębokie rozmowy… A w momentach zwątpienia, kryzysu i utraty, wsparcie i obecność ukochanej osoby okazały się zbawienne. Bo przecież nawet jeśli jest ciężko, jeśli psychicznie coraz trudniej znieść brak normalności, to razem jesteśmy silniejsi…
Rodzina, przyjaźń, życzliwość nieznajomych, uśmiech przypadkowego przechodnia… Nikt nie jest samotną wyspą. Potrzebujemy się wzajemnie, potrzebujemy czuć tę siłę płynącą z przynależności, choćby nawet bardzo luźnej, do jakiegoś społecznego kręgu. Bo to ona daje nam nadzieję i pokrzepienie.
Przeczytaj także
- prev
- Następny
Ostatnie komentarze