Laura Kirsch biegła hotelowymi zaułkami, kierując się tabliczką informacyjną z napisem „Argus – konferencja”. Spojrzała na zegarek. Najwyraźniej była spóźniona. Nie lubiła się spóźniać.

O poranku telefon do syna, rozmowa z jego nianią, by się upewnić, że wszystko jest w najlepszym porządku. To zabierało czas i energię. Ale nie mogła z tego zrezygnować – po raz pierwszy zostawiała Mikołaja na noc. A nawet na dwie noce. Musiała zadzwonić rano, by potem już tylko skoncentrować się na wiadomościach przekazywanych na konferencji. Bardzo jej zależało na tym, by na nią przyjechać, co wcale nie było łatwe, i chciała wykorzystać ten czas w stu procentach.

Dotarła wreszcie do wielkich drzwi sali wykładowej, zza których dobiegał głos prowadzącego. Weszła po cichu do środka.

– Przepraszam, to miejsce jest zajęte? – zapytała, spoglądając na foldery reklamowe leżące na pierwszym z brzegu wolnym miejscu.

– Oczywiście, dla pani. – Mężczyzna się uśmiechnął i zabrał materiały, by mogła usiąść.

Laura zignorowała ewidentną zaczepkę.

– Dawno się zaczęło?

– Przed chwilą. Nic pani nie straciła. Na razie tylko się przywitał i prezentuje firmę. – Wskazał na bruneta stojącego na scenie. – Jak zawsze. Muszą się przecież wszystkim pochwalić. – Westchnął.

Mężczyzna najwyraźniej miał ochotę na bliższy kontakt, ale Laura tylko się uśmiechnęła. Nie przyjechała tutaj zawierać znajomości, chyba że biznesowe. Jednak zaczęła się rozglądać po sali pełnej mężczyzn w garniturach i kobiet w nieskazitelnych garsonkach. Przeważał granat. Coś się jednak zmieniło, odkąd była tu ostatnio. Dwa lata temu dominowały szarości.

Nie znalazła tego, którego szukała. Spojrzała na środek sceny. Mężczyzna w granatowym garniturze i lśniących butach stał na tle wielkiego ekranu, na którym widać było logo z pawim okiem i wielki napis „Argus”.

Firma Argus od wielu lat była organizatorem tej konferencji. Mówiło się, że robi to tylko po to, by zwerbować do pracy najlepszych. Może faktycznie tak było? Praca tam była marzeniem wielu analityków. Laura nawet nie śmiała na razie o tym myśleć. Może kiedyś…

Argus był bezkonkurencyjny, jeżeli chodziło o wykorzystanie najnowszych technologii do zbierania i przetwarzania danych. Współpracował z wieloma branżami, miał zasoby i pieniądze, by eksperymentować i tym samym niemal z dnia na dzień stawać się jeszcze lepszym. Firma działała od prawie dwudziestu lat i była już obecna chyba na całym świecie. Członkowie zarządu pochodzili z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Polski. Nieoficjalnie mówiło się, że właśnie ludzie w Polsce trzęsą całą organizacją. A w zasadzie jeden człowiek. Pani prezes. Laura nie musiała słuchać peanów na cześć Argusa. Doskonale znała szczegóły. Każdy analityk je znał. Kiedy pracowała w banku, często kupowała od Argusa dane albo gotowe rozwiązania. Korzystała z wielu szkoleń, starała się też bywać na każdej konferencji. Pozyskana tam wiedza była warta każdych pieniędzy. A kontakty? Też zdarzały się wartościowe.

Na wielkim ekranie za sceną zmienił się wyświetlany obraz, światło przygasło i wszędzie pojawiły się tysiące serduszek, jakby ktoś wypuścił na salę małe migoczące świetliki. Nagle te punkciki zaczęły szybko wirować, jakby chciały połączyć się w pary, i wszystkie zdawały się osiadać na ekranie.

– Do walentynek mamy jeszcze miesiąc, ale ja już chciałbym porozmawiać o miłości. Dziwny temat na konferencji biznesowej, prawda? A jednak! Bo czy wszystkim w naszym życiu nie kieruje miłość? – Prezenter uśmiechnął się szeroko. – Drodzy państwo, wiadomo, że równowaga życiowa jest najważniejsza. Praca, życie prywatne, rodzina. W tym zabieganym świecie czasem trudno poznać kogoś, u kogo boku możemy czuć się dobrze przez resztę naszych dni. My, jako firma Argus, również o tym wiemy. Wiemy też, jak bardzo spełnienie na każdym polu przekłada się na efektywność pracownika. Przecież nie samą pracą i biznesami żyje człowiek. – Mężczyzna zawiesił głos. – Jestem ciekaw, a także pełen obaw, czy słyszy mnie moja szefowa… – Niczym aktor grający ważną rolę na scenie teatralnie rozejrzał się wokół.

– Szefowa wszystko słyszy i wszystko widzi. – Niespodziewanie w głośnikach rozległ się nieco chrapliwy kobiecy głos. – Dzień dobry państwu, tu Salome, prezes Argusa. Niestety nie mogłam osobiście przyjechać do państwa. I to nie przez pracę, ale właśnie przez próbę zachowania równowagi w tym szalonym świecie! Postanowiłam jednak przywitać się i przedstawić pokrótce firmę. To fragment dla tych, którzy jeszcze nas nie znają. Są tacy?

W sali rozległ się śmiech.

– Działamy na rynku baz danych już prawie dwadzieścia lat. Jak to często bywa, trójka zaprzyjaźnionych studentów zrealizowała swoje marzenie. Najpierw tworzyliśmy wyszukiwarki i portale branżowe. Wraz ze zwiększającym się zapotrzebowaniem na usługi związane z bazami danych i z ich przetwarzaniem w celu uzyskania odpowiedzi na nurtujące pytania skupiliśmy się już tylko na tej dziedzinie. Ostatnio mocno zainwestowaliśmy w medycynę, a teraz rozwijamy mój ulubiony produkt, MoreThanHeart. Po tym, jak zwiększyliśmy nasze udziały w branży medycznej, mogę śmiało powiedzieć, że firma Argus pomaga już każdej branży! Na podstawie danych z przeszłości pomagamy uporządkować przyszłość i tym samym nasi analitycy są w stanie rozwiązać wszystkie państwa problemy! Posunęłabym się dalej: pomagamy rozwiązywać wszystkie problemy świata!

Przemowa wywołała burzę oklasków.

– A teraz czas na mój ulubiony produkt. Pewnie go znacie, bo któż nie zna MoreThanHeart? Nie będę zanudzać państwa danymi statystycznymi, o tym przeczytacie w broszurach, które znaleźliście na swoich fotelach. Ja powiem jedno: to działa. A nawet więcej: to już działa świetnie. A będzie jeszcze lepiej! Miliony połączonych serc na całym świecie. Ponownie oddaję głos Piotrowi Homli, szefowi produktu. Na miłości i na tym, by ludzie byli szczęśliwi, zna się jak nikt! A ja? Ja będę tylko wszystko obserwować.

– Dziękuję, Salome. Uwaga. Trzydzieści małżeństw w efekcie znajomości zawartych w naszym portalu. W jakim czasie? Może ktoś wie?

– Tygodnia? – zapytał ktoś z sali.

– Jest pan blisko, ale to nie jest prawidłowa odpowiedź. – Na twarzy Piotra znowu pojawił się uśmiech. – W ciągu ostatniej godziny. Dziś sobota, a my jesteśmy na całym świecie. Mamy mapę z zaznaczonymi sercami wszystkich naszych użytkowników. Jesteście państwo ciekawi?

Uczestnicy wyraźnie byli zainteresowani, więc Piotr Homla nacisnął przycisk i na wielkim ekranie pojawiła się mapa. Wszystkie lądy były pokryte sercami, nawet gdzieniegdzie na wodach również błyszczały czerwone punkty.

– Tak, dobrze widzicie. – Spojrzał na mapę. – Jesteśmy na stacjach arktycznych, na platformach wiertniczych i nawet na statkach. Marynarze też korzystają z MoreThanHeart! Ale nie sama liczba użytkowników jest ważna. Ważne są efekty. Do tej pory połączyliśmy w pary miliony osób. Średnia jakość dopasowania wynosiła trzydzieści pięć procent, ale opatentowaliśmy nowe metody. Za pomocą opracowanych przez nas modeli ekonometrycznych możemy jeszcze dokładniej oszacować dopasowanie! Zbieramy dane z aplikacji internetowych, śledzimy przyzwyczajenia użytkowników, ich upodobania. Patrzymy, jakie filmy lubią, jakiej muzyki słuchają, a nawet… czy ich serca biją w tym samym rytmie!

– Totalna inwigilacja – szepnął mężczyzna siedzący obok Laury.

Ta nic nie odpowiedziała.

– Obecnie wybraliśmy sto czterdzieści osiem różnych zmiennych, które są najistotniejsze. Oczywiście te zmienne mają różne wagi. Jakie? Określa to nasz model, który każdego dnia jest ulepszany przez sztab analityków. Pilnie go strzeżemy! – Zmarszczył groźnie czoło. – Mamy ambitne plany. Ostatnio sporo zainwestowaliśmy w medycynę i testujemy jeszcze bardziej zaawansowane rozwiązania. Już nie tylko bazujemy na wspólnym biciu serc czy oddechu… ale patrzymy głębiej. Zaglądamy w każdą, nawet najmniejszą komórkę. Na ekranie pojawiło się serce z wielkim napisem „DNA” w środku.

– Dokładnie tak. – Mężczyzna na chwilę zawiesił głos. – Badamy DNA, by miłość opanowała cały świat. Po przerwie zapraszamy państwa do wysłuchania szczegółowych danych statystycznych na temat całego projektu. Niestety, będzie mniej serduszek na ekranie, a więcej liczb i kodów. – Uśmiechnął się. – Chciałbym również zwrócić uwagę na materiały, które każdy z państwa znalazł na fotelu. Oprócz interesujących treści i świetnych niespodzianek znajduje się tam informacja o tym, że ruszamy właśnie z ogromną akcją rekrutacyjną. W związku z naszym rozwojem planujemy zatrudnienie w kolejnym roku stu pięćdziesięciu osób. Może właśnie ty dołączysz do naszej drużyny?

Laurze wydawało się, że Piotr Homla patrzy wprost na nią.

Przeczytałaś właśnie fragment książki „Wizjer” Magdaleny Witkiewicz. Książkę znajdziesz od 16 czerwca w dobrych księgarniach.

Wizjer

Nowa ekscytująca powieść Magdaleny Witkiewicz, jednej z najpopularniejszych polskich pisarek. „Wizjer” to znakomity, trzymający w napięciu thriller, który od samego początku wciąga w genialną intrygę, nie raz zaskoczy i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą cię rzeczywistość – zarówno tę realną, jak i wirtualną.

Każdy z nas pewnie choć raz zastanawiał się, dlaczego pewne sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. A co, jeśli naszym życiem nie rządzi przypadek, ale można je zaplanować, kontrolować i przewidzieć? I jaką władzę może mieć nad tym jeden, z pozoru niewiele znaczący, człowiek?

W życiu Laury, młodej samotnej matki, zaczynają dziać się niewiarygodne rzeczy. Niektórzy znajomi znikają bezpowrotnie bez zapowiedzi, inni ulegają dziwacznym wypadkom bądź popełniają samobójstwa. Czy podejrzana seria wydarzeń w jej życiu ma jakiś związek z pracą, którą kobieta wykonuje, czyli projektowaniem i prognozowaniem zachowań oraz potrzeb konsumentów? Czy istnieje „ktoś”, kto nami steruje? Kto to jest? No i najważniejsze – po co to robi?